W poście tym juz na wstępie należy opisać sytuacje Toruńskich ginekologów (większości, ale nie wszystkich). W tutejszym szpitalu można zdrowie tylko stracić ;) Dlatego każdej przyszłej mamie radzę uciekać stąd gdzie pieprz rośnie. Nasza sytuacja nauczyła mnie bardzo wiele...przede wszystkim , że lekarze są dla nas a nie na odwrót. Tymbardziej Ci którym płacimy pieniądze....nasz lekarz, prowadzący ciążę zawiódł na całej linii. Chyba do końca życia będę zastanawiać się "Jak można było nie zauważyć?!" . I nie nie dlatego , że bym Franka usunęła -tak myśli zdecydowana większość. Przede wszystkim dlatego , że zespołowi taśm plodowych DA SIĘ ZABOBIEC (większość lekarzy toruńskich nadal o tym nie wie), bo chyba nie muszę pisać co by było gdyby taśma owinela się mojemu dziecku np.w okół szyji. Również dlatego że ta wiedza nam się należała...biegalismy co miesiąc na wizyty, badania...wreczalismy pieniądze i zaproszenia do restauracji...a dokładnie sprawdzić badania usg widocznie się nie chciało. Ja jako matka wykarmilabym dziecko piersią (bo tak chciałam!). Większość myśli, że nie zrobiłam tego z kaprysu. Tylko szkoda , że ta większość nie pomyśli jaki szok spowodowało, to że dopiero po porodzie (gdy szyto mi ranę po cesarce) bez obecnosci psychologa lub kogos z rodziny, dowiedziałam się o wadach mojego syna. Zamiast leżeć i karmić, biegalismy od lekarza do lekarza bo szpital nawet nigdzie nas nie pokierowal, a sam leczenia się nie podjął. W szpitalu robiono Frankowi badania ... gdy osluchiwano serduszko , zapewniali mnie ze wszystko jest dobrze. Widocznie zwykły pediatra był bardziej kompetentny, bo okazało się ze Franek jednak ma wadę serca. Każdy lekarz dopowiadał sobie coś jeszcze ...wszyscy skupili się na szukaniu innych wad u naszego dziecka. Nigdy nie zapomnę prywatnej wizyty u Pani kardiolog która na wizycie zajęta była wszystkim tym co nie trzeba , aż zapomniała o serduszku Franka . Oglądała paluszki, nóżke , sprawdzała kostki (my byliśmy już po wizycie u ortopedy, po operacji i wiedzieliśmy wszystko). Oczywiście zapytała czy wiedziałam o wadach ... -wszyscy lekarze w Toruniu pytają. Nie, nie wiedziałam. Bo jakbym wiedziała to co według nich ? Nie chcielibyśmy z Michałem Franka ? Na pewno nie pytają z innych powodów. Warto by dodać , że wizyta była prywatna, bo w Toruniu wszystkie terminy są dopiero na za rok. A Pani Doktor prawie całą wizytę przegadala przez telefon. I nie jest to lekarz ze złą opinia tak jak zapewne myślicie.
Ortopedzi. ..było już ich mnóstwo. Kazali czekać (aż paluszek sam się amputuje). Jeden nawet powiedział wprost że się nie zna. Orzeczenie o niepelnosprawnosci dostalismy tylko na rok (bo za rok pewnie nozka mu odrosnie) ...
Dziś paluszek Franka jest na szczęście uratowany. Operacji podjął się świetny ortopeda z Poznania. Nie pytał co i dlaczego tylko LECZYŁ. W tamtejszym szpitalu również nikt o nic nie pytał. Są to ludzie o naprawdę wielkim sercu.
Dziś wiemy , że w Toruniu można udać się z dzieckiem tylko do pediatry (a i tu trzeba uważąc bo w naszej przychodni kompetentna jest tylko jedna Pani). Rehabilitanci Franka tez na szczęście pomagają , a nie szkodzą.
Czekamy na wyjazd do Poznania, operację rączki, która odbędzie się 23 listopada.
Życzymy wszystkim miłego dnia ! (Franek jeszcze śpi :) )
Co do lekarzy i naszego szpitala w Toruniu nie ma takich słów żeby opisać jak ich bardzo nienawidzę :-( trzymam kciuki za Franka modlę się o niego codziennie i wierzę że moja Nikola będzie jego aniołem stróżem ;-)
OdpowiedzUsuń