Postanowiłam napisać tego posta, bo jest to sprawa która bardzo mnie dotyka. I już niedługo gdy mój syn zacznie rozumieć swoją historię, swoją niepełnosprawność - dotknie tez i jego. Uczmy się akceptować ludźmi takimi jakimi są. Szanujmy ich zdanie. Sami docenmy to co mamy. Bo z jedna noga czy dwiema moj syn sobie poradzi i bedzie wspanialym czlowiekiem.
Każdy rodzic , bez względu na to jakie ma dziecko musi uczyć swojego malucha - tak już od małego - empatii, szacunku, zrozumienia. Po to aby jego dziecko w pozniejszym doroslym zyciu nigdy nie popełnialo takich błędów , jakie teraz popełniają otaczający nas dorośli. Każde dziecko można wytłumaczyć. Ze jest małe , nietaktywne, że jeszcze nie rozumie i nie wie jak ma się zachować .
Ale dorośli ?! Wiele słów ciśnie mi się teraz ...ale ... no właśnie , mnie również nauczyła tego sytuacja mojego syna. Przede wszystkim nasza historia to nie sensacja ! Nie nagłaśniamy tego, żeby ludzie nam wspołczuli i zalowali naszego dziecka. Robimy to , żeby Frankowi żyło się łatwiej przede wszystkim zbierając pieniądze na protezy, ale różwniez dlatego żeby ludzie nauczyli się nie oglądać , nie przyglądać , nie mówić :"biedna raczka, "pokaż nozke"...I wiele wiele innych. Czasem prosze przystanmy , zastanowmy sie po co? Czy to nas nie zaboli ? Czy to nie uraziloby Franka gdyby rozumial ? Nasz syn to nie muzeum zeby go ogladac. Nasz syn nie jest biedny i smutny. Jest szczęśliwy! I fakt ze jeszcze nie rozumie sytuacji , ale my nauczymy go ze ma cieszyć się tym co ma, że żyje i jest z nami, bo jest dla nas całym światem. Zawsze będzie.
Dorośli, a czasem jeszcze dzieci. Uczmy się bo nasz syn nie jest jedynym niepełnosprawnym dzieckiem. A zamiast zwracać uwagę na zdjęciach na jego wady spójrzcie na jego piękny uśmiech. Marzę by pozostał na jego buzi na zawsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz